poniedziałek, 14 października 2013

ROZDZIAŁ 2 – Część 1/5

Viola nie została z Naty, nawet nie była w to ‘wtajemniczona’.  Wychodząc zauważyła Camilę z chusteczkami w ręku. Jakby je komuś dawała. Cofnęła się kilka kroków i weszła do bardzo ciasnego korytarza.
-Cami, Nati…? Co jest?
-Ma…Mmmaaa…Ooonn… - Natalia szlochała. To było dziwne. Jak ona mogła płakać? Dlaczego?
-Cami! Pomóż jej! Przecież widzisz, że ona nie może wykrztusić z siebie żadnego słowa!  - Vilu usiadła obok Naty i ją przytuliła.
-Nie pożegnała się z Maxim. Nie zdążyła…
-Och, Nati… - Vilu widać bardzo współczuła.
-Cccooo mmaaammm zrobiiić?
-Słuchaj, zapomnij o nim. Będzie dobrze!
-CAMI!
-Dobra, lepiej się zamknę.
-Dziewczyny, dziś u mnie piżama party. Wpadajcie.



Gdy dziewczyny weszły do domu, w kuchni Olga znowu coś gotowała. Dla niej kuchnia jest królestwem.
-Violu, nareszcie jesteś! Zaczynałam się o Ciebie martwić! Cześć, Camila! – powiedziała podając jej rękę, całą w masie kakaowej.
-Dzień dobry – odpowiedziała.
-A Ty kochaniutka… To…
-Naty – dokończyła Vilu. – Jest smutna. To idziemy na górę, co?
Cami wzięła za rękę Violę, Viola – Naty. Poszły na górę, do pokoju Vilu.
-Dziewczyny, poczujcie się jak u siebie w domu. Ja muszę iść na dół.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Zamknęła drzwi, zeszła do kuchni. Wzięła tylko ciastka.


-Cami? Wiesz co? Ja chyba nie mogę tu być. Nie zasłużyłam. Byłam z Ludmiłą, nie powinnam. A Wy mi pomagacie.
-Natalia, weź skończ z tym.
Wtedy do pokoja weszła Vilu.
-Nie przeszkadzam Wam?
-Nie...
-To chodźcie, zapiszę coś w notatniku, co?
 Ten dzień był pełen różnych wydarzeń. Maxi odjechał do Hiszpanii, a Olga... Ach, ta Olga. Olga
Nagle Vilu skończyła pisać.
-Olga!
-Co 'Olga'??? - spytała Nati.
-Gdzie ona jest? Jak byłam przed chwilą w kuchni jej nie było!
Zbiegła na dół. Za nią jej goście. Olgi nie było. Tylko karteczka na stole. Viola wzięła ją do ręki i zaczęła czytać. Nie wierzyła własnym oczom. 
 
                                                                     Violu,
Bardzo mi przykro, ale muszę wyjechać. Ja, tata i Ramallo. Zostanie z Tobą Angie. Wrócę za tydzień. 
Twoja kochana OLGITA :)
PS W lodówce jest Twoje ulubione ciasto czekoladowe. Są też składniki potrzebne na jutrzejszą lasagne. Poproś Angie o przygotowanie jej - no chyba, że chcesz spalić dom :) Ale jeśli chcesz możecie zrobić ją razem.




                                                                          


Mam nadzieję, że się podoba. Jak widzicie jest to część pierwsza z pięciu :) Do napisania!

niedziela, 13 października 2013

▲ ROZDZIAŁ 1 ▲

Vilu się zawahała. Jednak, jeśli to coś poważnego…?
-Halo?
-Halo? Viola? Violu, słuchaj, dzięki U-Mix mamy serio wielu fanów! Wyobraź sobie, że tu, w Rzymie jakaś osoba zaczepiła mnie i poprosiła o autograf!
-Serio, świetnie! Co u Ciebie? A i, czy Luca pojechał z Tobą? Bo wczoraj przechodziłam obok Resto i było zamknięte…
-Tak, Luca jest tu i… zostaje w Rzymie na stałe. Uznał, że tu, w miejscu, z którego pochodzi, może stać się sławny. Nie mam nic przeciwko, ale jak na razie dorabia jako… uliczny grajek. To mnie dobija.
-Oj, spokojnie. A wiesz co zrobi z barem?
-Myślę, że sprzeda. Vilu, nie przeszkodziłam Ci może dzwoniąc do Ciebie?
-Nie, nie…
-A co robiłaś?
-Nic, rozmyślałam…



-Ven y Canta… - śpiewała Naty idąc z domu do sklepu. – Czy mi się wydaje, czy dzwoni telefon? – Sięgnęła do torebki. – Ludmiła… Raczej nie będę odbierać.
Szła patrząc na chodnik. Nagle o kogoś zahaczyła. To był Maxi. Jednak szybko wstała, otarła kolana i poszła dalej nie zwracając na niego uwagi. Nie wiedziała, że więcej go już nie zobaczy…
-Na… Naty! Naty! – Maxi wołał jak oszalały, ale tak czy tak ona go zignorowała. Chciał powiedzieć jej, że wyjeżdża do Hiszpanii, co prawda stamtąd nie pochodzi, ale jego matka znalazła tam pracę…
-Jeju, o co mu chodzi? – Pomyślała i przyspieszyła krok. A do niej wydzwaniała Ludmiła. – Koniec! Koniec tego! Dziś w galerii handlowej zmieniam numer komórki i tyle!



Wieczorem Maxi chciał zadzwonić do Naty, lecz ta nie odbierała.
-Jest na mnie wściekła, czy jak? – Rozmyślał. – No nic, najwyżej Viola jej to przekaże – powiedział i zadzwonił do Violi.
-Halo?
-Halo? Maxi? Dlaczego dzwonisz w środku nocy?
-To bardzo ważna sprawa! Chcę powiedzieć Naty, że wyjeżdżam na zawsze do Hiszpanii. Ale ona nie odbiera.
-Próbowałam, ode mnie też nie odbiera.
-No to klopsik. Dobra, dzięki.
-Proszę. Do zobaczenia!
-Pa.



– NATY! ODBIERZ! – Ludmiła próbowała zadzwonić do Naty. – Dlaczego ona nie odbiera, jest na mnie wściekła, czy jak?
Tak samo próbowali wszyscy.



Następnego dnia rano Natalia  sprawdziła swoją starą komórkę.
-Dwadzieścia dwa nieodebrane połączenia? Jak to możliwe? O co chodzi?
I tu dostała SMS-a od Cami:
„Naty, na lotnisko, szybko! Masz pół godziny!”
-Hę? – Naty nie ukrywała zdziwienia, aczkolwiek założyła kurtkę, złapała TAXI i pojechała na lotnisko. Na powitanie zauważyła Camila, nadawczynię SMS-a, która powiedziała:
-Naty, za chwilę przyjedzie tu Maxi i odleci do Hiszpanii na zawsze…
-Co? Nie, nie wierzę… -Nati opuściła tamtą sale. Usiadła w małym korytarzyku. Wyjrzała przez okno – zauważyła Maxi’ego. Wsiadał do samolotu.
-Nie! – Poturbowała do przejścia. Przy bramce w budynku zatrzymał ją ochroniarz.
-Dokąd pani tak pędzi?
-Tam jest Maxi, muszę się z nim pożegnać!
-Mowy nie ma – cofnął ją.
Bez sił wróciła do korytarza. Przez okno widziała odlatujący samolot. Z jej oczu zaczęły lecieć łzy. Podeszła do niej Cami.
-Nie martw się…
-Jak? To moja wina, nie uwierzyłam Ci.
-Nie płacz, znajdziemy rozwiązanie. Jeszcze się zobaczycie.





                                                                                                                               
Rozdział pisałam w nocy, więc nie ma co się dziwić, to nic specjalnego.
Mini zapowiedź drugiego rozdziału:
"     Ten dzień był pełen różnych wydarzeń. Maxi odjechał do Hiszpanii, a Olga... Ach, ta Olga. Olga
Nagle Vilu skończyła pisać.
-Olga!
Zbiegła na dół. Olgi nie było. Tylko karteczka na stole. Viola wzięła ją do ręki i zaczęła czytać. Nie wierzyła własnym oczom.   "

Już jutro!



PROLOG

Czasem życie płynie za szybko, zmienia nurt, każąc nam zaczynać wszystko od nowa...


Nim poukładam swoje życie, chyba naprawdę się zestarzeję. Nie mogę pogodzić się z tym, że jestem zamknięta w moim domu, podczas gdy moje przyjaciółki mają serio świetne wakacje. Tak, mój ojciec się zmienił, ale co mi to daje. Zmienił się minimalnie. 
Och, mój pamiętniku, żebyś wiedział, przez co przechodziłam, przechodzę i zapewne będę przechodzić...

Viola wyjrzała za okno. Letnie promienie ogrzewały pokój. Było pięknie.
Zadzwonił telefon. 
-To Fran... - powiedziała. - Coś musiało się stać...