niedziela, 13 października 2013

▲ ROZDZIAŁ 1 ▲

Vilu się zawahała. Jednak, jeśli to coś poważnego…?
-Halo?
-Halo? Viola? Violu, słuchaj, dzięki U-Mix mamy serio wielu fanów! Wyobraź sobie, że tu, w Rzymie jakaś osoba zaczepiła mnie i poprosiła o autograf!
-Serio, świetnie! Co u Ciebie? A i, czy Luca pojechał z Tobą? Bo wczoraj przechodziłam obok Resto i było zamknięte…
-Tak, Luca jest tu i… zostaje w Rzymie na stałe. Uznał, że tu, w miejscu, z którego pochodzi, może stać się sławny. Nie mam nic przeciwko, ale jak na razie dorabia jako… uliczny grajek. To mnie dobija.
-Oj, spokojnie. A wiesz co zrobi z barem?
-Myślę, że sprzeda. Vilu, nie przeszkodziłam Ci może dzwoniąc do Ciebie?
-Nie, nie…
-A co robiłaś?
-Nic, rozmyślałam…



-Ven y Canta… - śpiewała Naty idąc z domu do sklepu. – Czy mi się wydaje, czy dzwoni telefon? – Sięgnęła do torebki. – Ludmiła… Raczej nie będę odbierać.
Szła patrząc na chodnik. Nagle o kogoś zahaczyła. To był Maxi. Jednak szybko wstała, otarła kolana i poszła dalej nie zwracając na niego uwagi. Nie wiedziała, że więcej go już nie zobaczy…
-Na… Naty! Naty! – Maxi wołał jak oszalały, ale tak czy tak ona go zignorowała. Chciał powiedzieć jej, że wyjeżdża do Hiszpanii, co prawda stamtąd nie pochodzi, ale jego matka znalazła tam pracę…
-Jeju, o co mu chodzi? – Pomyślała i przyspieszyła krok. A do niej wydzwaniała Ludmiła. – Koniec! Koniec tego! Dziś w galerii handlowej zmieniam numer komórki i tyle!



Wieczorem Maxi chciał zadzwonić do Naty, lecz ta nie odbierała.
-Jest na mnie wściekła, czy jak? – Rozmyślał. – No nic, najwyżej Viola jej to przekaże – powiedział i zadzwonił do Violi.
-Halo?
-Halo? Maxi? Dlaczego dzwonisz w środku nocy?
-To bardzo ważna sprawa! Chcę powiedzieć Naty, że wyjeżdżam na zawsze do Hiszpanii. Ale ona nie odbiera.
-Próbowałam, ode mnie też nie odbiera.
-No to klopsik. Dobra, dzięki.
-Proszę. Do zobaczenia!
-Pa.



– NATY! ODBIERZ! – Ludmiła próbowała zadzwonić do Naty. – Dlaczego ona nie odbiera, jest na mnie wściekła, czy jak?
Tak samo próbowali wszyscy.



Następnego dnia rano Natalia  sprawdziła swoją starą komórkę.
-Dwadzieścia dwa nieodebrane połączenia? Jak to możliwe? O co chodzi?
I tu dostała SMS-a od Cami:
„Naty, na lotnisko, szybko! Masz pół godziny!”
-Hę? – Naty nie ukrywała zdziwienia, aczkolwiek założyła kurtkę, złapała TAXI i pojechała na lotnisko. Na powitanie zauważyła Camila, nadawczynię SMS-a, która powiedziała:
-Naty, za chwilę przyjedzie tu Maxi i odleci do Hiszpanii na zawsze…
-Co? Nie, nie wierzę… -Nati opuściła tamtą sale. Usiadła w małym korytarzyku. Wyjrzała przez okno – zauważyła Maxi’ego. Wsiadał do samolotu.
-Nie! – Poturbowała do przejścia. Przy bramce w budynku zatrzymał ją ochroniarz.
-Dokąd pani tak pędzi?
-Tam jest Maxi, muszę się z nim pożegnać!
-Mowy nie ma – cofnął ją.
Bez sił wróciła do korytarza. Przez okno widziała odlatujący samolot. Z jej oczu zaczęły lecieć łzy. Podeszła do niej Cami.
-Nie martw się…
-Jak? To moja wina, nie uwierzyłam Ci.
-Nie płacz, znajdziemy rozwiązanie. Jeszcze się zobaczycie.





                                                                                                                               
Rozdział pisałam w nocy, więc nie ma co się dziwić, to nic specjalnego.
Mini zapowiedź drugiego rozdziału:
"     Ten dzień był pełen różnych wydarzeń. Maxi odjechał do Hiszpanii, a Olga... Ach, ta Olga. Olga
Nagle Vilu skończyła pisać.
-Olga!
Zbiegła na dół. Olgi nie było. Tylko karteczka na stole. Viola wzięła ją do ręki i zaczęła czytać. Nie wierzyła własnym oczom.   "

Już jutro!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

▲ Miło mi. Jeśli masz jakieś uwagi - pisz. Jeśli masz jakieś prośby co do nowego rozdziału - pisz. Czekam ▲